Pichulcowe wyprawy
Wpisy archiwalne w kategorii

Dłuższe wyprawy

Dystans całkowity:6195.20 km (w terenie 941.17 km; 15.19%)
Czas w ruchu:325:42
Średnia prędkość:19.02 km/h
Maksymalna prędkość:79.30 km/h
Suma podjazdów:56304 m
Suma kalorii:1583 kcal
Liczba aktywności:80
Średnio na aktywność:77.44 km i 4h 04m
Więcej statystyk

Powrót na rower po 2 latach

Niedziela, 19 października 2014 | dodano: 19.10.2014

Dziś pierwszy dzień po powrocie na rower. Przez ostatnie dwa lata nie miałem czasu ani chęci z powodu godzin w jakich pracowałem. Teraz to się zmieni, trzeba popracować nad kondycją bo zardzewiałem tak samo jak mój rower. Giant przejdzie kilka modyfikacji, części już zamówione. Nowy amortyzator przedni, hamulce, siodełko, łańcuch. To na początek. Dziś wybrałem się ze znajomymi na wypad za miasto w okolice, które od razu mi się spodobały ze względu na to, że przypominają tereny po których jeździłem mieszkając w Polsce. Kilka zdjęć i mapa poniżej :)

Stary młyn
Stary młyn © Pichulec

Stary kosciółek
Stary kosciółek © Pichulec

Ręcznie rzeźbiona ławka
Ręcznie rzeźbiona ławka © Pichulec

Pichulec znów na rowerze
Pichulec znów na rowerze © Pichulec

Rezydencja
Rezydencja © Pichulec


Kategoria Dłuższe wyprawy

Śliczna sceneria w Dunstable - pierwsza jazda na nowym rowerze i nowy rekord prędkości.

Środa, 28 września 2011 | dodano: 28.09.2011

Dziś wybrałem się do Dunstable Downs przetestować nowy rower. Na miejscu okazało się, że miejsce jest wręcz z bajkową scenerią. Wszędzie zielona trawka, gładka jak na polu golfowym, wzgórza i widok na dolinę zapierający dech w piersiach. Jazda na nowym rowerze sprawiła mi dziś mega frajdę. Nie zdarzyło mi się jeszcze jechać z tak wielką prędkością jak dziś w terenie innym niż asfalt. Pocisk prawie 80km/h z górki po czymś innym jak asfalt nieźle podnosi adrenalinę :D Pogoda normalnie jak w lato: 24stopnie C. Oczywiście nie obyło się bez incydentów. W czasie powrotu z Dunstable do Luton jakiś ciapaty gnojek jadący vanem z kumplami popchnął mnie przejeżdżając koło mnie, że o mało co się nie wywróciłem. Równowagę udało mi się utrzymać tylko dzięki dobremu balansowi i oponom Kenda Nevegal, które trzymają się wszystkiego jak przyklejone. Co prawda po asfalcie rower toczy się na nich jak czołg ale w terenie nie do zajechania. Jeszcze jedno, parkingi dla rowerów w UK powinny być wzorem w PL, patrzcie zdjęcia. Ogólnie z roweru jestem mega zadowolony. Hamulce mimo, że mechaniki działają lepiej niż moje poprzednie Avidy Juicy 3 a dart 2 działa nadspodziewanie dobrze, w życiu bym się po nim nie spodziewał takiej pracy.


























Kategoria Dłuższe wyprawy

Pętla Bydgoszcz - Chełmno - Świecie - Bydgoszcz

Wtorek, 26 kwietnia 2011 | dodano: 27.04.2011

Dziś wybrałem się razem z kolegą na wycieczkę do Chełmna. Powrót zaplanowaliśmy przez Świecie. Do Chełmna jechaliśmy pod wiatr, z Chełmna już lekko z wiatrem. Wycieczka udana, prawie sto km za nami. Pogoda dopisała niesamowicie. Mapa trasy i zdjęcia poniżej.



Na górze świętego wawrzyńca © Pichulec


Panorama dolnej Wisły © Pichulec


Odpoczynek © Pichulec


Kategoria Dłuższe wyprawy

Wycieczka do Janowa

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 | dodano: 25.04.2011

Było wesoło, ciekawie i czasami hardcorowo. Trasa prawie cały czas terenem. Wycieczka bardzo udana.
















Kategoria Dłuższe wyprawy

Strzelce górne i Puszcza Bydgoska

Środa, 20 kwietnia 2011 | dodano: 23.04.2011


Kategoria Dłuższe wyprawy

Toruńska elegancka masa krytyczna

Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano: 17.04.2011


Kategoria Dłuższe wyprawy, Masa Krytyczna

Bydgoszcz - Toruń - Bydgoszcz

Wtorek, 29 marca 2011 | dodano: 29.03.2011

Od tabliczki do tabliczki i z powrotem.


Kategoria Dłuższe wyprawy

Za autobusem 70km/h (pod wiatr) z Torunia do Bydgoszczy

Sobota, 19 marca 2011 | dodano: 20.03.2011

Dziś wybrałem się z kolegami na masę krytyczną do Torunia. Zbiórka była na początku mostu drogowego przez Wisłę w Fordonie o godzinie 12:45. Gdy dotarłem na miejsce zbiórki czekał na nas Jerry. Daniel dojechał równo ze mną. Ruszyliśmy do Toronto około godziny 13. Na początek tempo około 27km/h ale, że wiało w plecy to przyśpieszyliśmy do około 30 - 33km/h. W połowie drogi zostawiliśmy Jerrego w tyle. Tak to jest jak się za dużo gada przez telefon :P

Po dojechaniu do Torunia pierwsze miejsce w jakie zawitaliśmy to bar z hotdogami. Po zjedzeniu po dwie szt podjechaliśmy pod Biedronkę kupić coś do picia. Potem podjechaliśmy na Rynek Nowomiejski. Na rynku gdzie zbierali się masowicze podeszła do nas Pani z TVN24 (zwabiła ją nasza flaga masowa) i ja oraz Jerry udzieliliśmy wywiadu. Ja pierwszego w życiu, nigdy wcześniej nie miałem odwagi zabrać głosu :P

Krótko po 15 ruszyła masa. Jechało się fajnie ale ciut za wolno i było troszkę chłodnawo. Po przejeździe podjechaliśmy jeszcze na hotdoga. Po najedzeniu się do syta, około godziny 17 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bydgoszczy. Na ulicy Władysława Broniewskiego zauważyłem autobus PKS. Był to stary Autosan H9 z PKS Brodnica na Toruńskich blachach. Pomyślałem sobie: to jest to!!

Był to taki Autosan.



Nie miałem ochoty wracać normalnie bo jechalibyśmy cały czas pod wiatr. A wiało około 20km/h. Stwierdziłem, że właśnie mam darmowy transport do domu... i to bynajmniej nie w środku. Gdy autobus ruszył, ja ruszyłem za nim trzymając się w odległości około pół metra za tyłem. Najgorzej było za nim nadążyć na starcie gdy przyśpieszał. Jak dotarł do swojej prędkości przelotowej to nie musiałem się już męczyć. Wystarczyło dokręcać co kilka sekund aby utrzymać się w tunelu aerodynamicznym. Momentami nawet po 10sek nie musiałem w ogóle pedałować, wręcz ciągnął mnie za sobą. Prędkość przelotowa tego autobusu oscylowała pomiędzy 66 a 70km/h. Dobrze, że całą szosę 80 z Toronto do Bydgoszczy znam na pamięć, i nie ma tam żadnych dziur na jezdni bo w innym wypadku nie odważył bym się na taką jazdę. No i skupienie maksymalne, cały czas patrzałki na światła stopu i wsłuchiwanie się w silnik. Gdy puszczał gaz, a jeszcze nie zapalały się światła stopu to ja już miałem w pogotowiu ręce na klamkach. Wyhamować nie było problemu.

Jechało się za nim rewelacyjnie, ehh ta prędkość...... 70km/h na prostej rowerem... W normalnej sytuacji nigdy nie pojechał bym tyle. Mina kierowców, którzy wyprzedzali ten autobus była bezcenna, gapili się jakby zobaczyli UFO :D

Najlepsze jest to, że kierowca dobrał prędkość jazdy chyba idealnie do mnie :D Gdyby pojechał 80km/h nie starczyło by mi przełożeń, w końcu jeżdżę na MTB a nie na szosówce. Na przełożeniu 3x9 kręciłem tak jakbym jechał na młynku 1x1 :D Tu kolejna zasługa SPD, bez tych pedałów w życiu nie dałbym rady, nogi by mi się pogubiły w piździet :P

W ten sposób dojechałem prawie do Czarnowa. Trzymałem się za nim około 23km. Dalszą drogę pokonałem już 20km/h pod wiatr, ale przynajmniej większość drogi miałem za sobą. Nie powiem, można się było za nim nieźle zmachać. Szczególnie gdy rozpędzał się. W takim właśnie przypadku po 4 przystanku uciekł mi. Miałem już 73km w nogach i nie starczyło mi sił aby utrzymać się za nim na starcie. Do Bydgoszczy dotarłem o 18:30. Półtorej godziny przy jeździe pod wiatr to niezły wynik :P No i support do wymiany, stary XT zajechałem na tyle, że przy pedałowaniu wszystko w nim trzeszczy, działo się już tak od kilku dni... Teraz skończył się dokumentnie.


Kategoria Dłuższe wyprawy, Masa Krytyczna

Szalona, nocna wyprawa do Torunia.

Piątek, 28 stycznia 2011 | dodano: 30.01.2011

Dziś zachciało mi się pojechać gdzieś w dalszą traskę. Oczywiście jazda samemu to nie jest jazda więc zacząłem namawiać Danielastego. Z początku mieliśmy się tylko pokręcić po Dolinie śmierci ale ostatecznie udało mi się go namówić na nocny wypad do Torunia. Oczywiście chcieliśmy jechać terenem, bo rower Daniela jest wybitnie nie przystosowany do jazdy po szosie, mój z resztą też. opony 2.2 i pozycja na rowerze nie pomagają w szybkiej jeździe po szosie. Ruszyliśmy spod mojego domu około godziny 21:00 i skierowaliśmy się w stronę mostu na Wiśle i następnie do Ostromecka.

W Ostromecku skręciliśmy w kierunku Wałdowa Królewskiego gdzie spodziewaliśmy się już jazdy terenem. Okazało się, że byliśmy jednak w błędzie bo w między czasie wylano na całej długości drogi asfalt.

Przy drodze zobaczyliśmy jednak coś co wywołało nasze zdumienie. Średnio co 10-15m stał znak oznajmiający, że jedziemy ścieżką rowerową. Na całej długości drogi naliczyłem ich chyba z 30 ( a do Wałdowa jest tylko kilka kilometrów ). Po dojechaniu do Wałdowa zrobiliśmy mały przystanek bo musiałem się uporać z piszczącym zaciskiem hamulca przedniego.

Po regulacji ruszyliśmy dalej w kierunku Skudzewa a następnie na Zarośla Cienkie. W Zaroślach Cienkich zgubiliśmy się, nie wiedzieliśmy jak dalej jechać więc zapukałem do jednego z domów przy drodze. Dodam, ze była godzina 23 z groszami więc niespecjalnie ciekawa na pukanie do domów. Ale wyjścia nie było. Zapukałem i po dłuższej chwili usłyszałem kroki i siarczyste "ki chuj o tej godzinie przylazł" za drzwiami :D

Otworzył starszawy Pan, ubrany w same gacie i pokierował nas we właściwą stronę. Tak myśleliśmy, ale zamiast w czarnym Błocie znaleźliśmy się na szosie numer 80 w kierunku Torunia na wysokości Górska. Pojechaliśmy już więc dalej 80-tką.

Niestety kolega zaczął niedomagać bo jechał na rowerze bardziej przystosowanym do zjazdów niż na długie przejazdy. Jedna tarcza 32T z przodu nie pomagała w jeździe, a bujające zawieszenie (damper sprężyna beż żadnej blokady) dopełniło reszty. Nie wspomnę o piszczącym przeraźliwie napinaczu w rowerze kolegi który doprowadzał mnie do szału :D Jechaliśmy jakieś 14km/h, ze względu na kolana Daniela, które dostały za przeproszeniem "w pizdę" tak ostro, że nie dawał już rady (za krótka sztyca - rower pożyczony od kolegi Daniela). Z resztą moje kolana wcale nie były w lepszej kondycji.

Około godziny 00:30 dowlekliśmy się do Torunia zmarznięci i zmęczeni. Udaliśmy się więc na słynne hot-dogi za 1.99 (najtańsze w Toruniu ale mimo wszystko bardzo smaczne). Weszliśmy do lokalu razem z rowerami, pytając najpierw o zgodę. Nie było problemu, jak się później okazało strasznie nabrudziliśmy błotem pośniegowym, ale sprzedawczyni nie miała nic przeciwko bo i tak było nabrudzone wcześniej buciorami :P

Zjedliśmy po 3 hot-dogi, ugrzaliśmy się i Daniel zapragnął wracać. Ja nie miałem jeszcze na to ochoty więc powiedziałem mu, żeby jechał a ja go dogonię w połowie drogi. Ja chciałem się jeszcze porządnie ugrzać, bo byłem przemarznięty na maksa (było -10st C).

Daniel pojechał a ja siedziałem i gawędziłem ze sprzedawczynią. Po około półtorej godziny ruszyłem z kopyta aby dogonić Daniela. Utrzymywałem średnią około 30km/h więc doszedłem go już kawałek za Górskiem, czyli tak jak przewidywałem w połowie drogi.

Zatrzymaliśmy się na shellu i kupiliśmy coś do picia. Ja dopompowałem też przy okazji sobie opony do 3bar. Od razu zaczęło się lepiej jechać. Około godziny 3:30 dotarliśmy do Bydgoszczy i każdy z nas pojechał w kierunku swojego domu.

Noc © Łukasz Biedulski


Kategoria Dłuższe wyprawy

Bydgoszcz - Toruńska Masa Krytyczna - Bydgoszcz

Sobota, 6 listopada 2010 | dodano: 06.11.2010

Dziś wybrałem się z ekipą na Toruńską Masę Krytyczną. Wyjechaliśmy około godziny 15:00. Jechaliśmy z wiatrem więc jechało się całkiem przyjemnie, no poza przelotnymi opadami deszczu. Do Torunia dojechaliśmy o godz 16:40. Masa wystartowała o godz 17:00. Niestety podczas przejazdu deszcz rozpadał się na dobre, więc przemokłem trochę. Po masie afterparty w siedzibie stowarzyszenia Rowerowy Toruń, które tę masę organizuje. Pochłonęliśmy dwie sponsorowane przez Toruniaków pizze, napiliśmy się, zjedliśmy pyszne ciacho. Ogólnie było bardzo sympatycznie... jak zawsze zresztą :) No i najważniejsze, że wysuszyłem ubrania. Koledzy zostali trochę dłużej, ja wyruszyłem z powrotem samotnie około godziny 21:00. Całe szczęście już nie padało. Jechało się bardzo dobrze, mimo, że cały czas pod wiatr i to silny wiatr. Muzyka z Radia ZET pomagała wkręcić się w rytm pedałowania :) o 23:30 byłem już w domku.

Toruńska Masa Krytyczna © Zosia


Kategoria Dłuższe wyprawy, Masa Krytyczna