Szalona, nocna wyprawa do Torunia.
-
DST
85.73km
-
Teren
40.00km
-
Czas
04:33
-
VAVG
18.84km/h
-
VMAX
42.40km/h
-
Temperatura
-10.0°C
-
Sprzęt Kelly's Toxic - już nie istniejący
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zachciało mi się pojechać gdzieś w dalszą traskę. Oczywiście jazda samemu to nie jest jazda więc zacząłem namawiać Danielastego. Z początku mieliśmy się tylko pokręcić po Dolinie śmierci ale ostatecznie udało mi się go namówić na nocny wypad do Torunia. Oczywiście chcieliśmy jechać terenem, bo rower Daniela jest wybitnie nie przystosowany do jazdy po szosie, mój z resztą też. opony 2.2 i pozycja na rowerze nie pomagają w szybkiej jeździe po szosie. Ruszyliśmy spod mojego domu około godziny 21:00 i skierowaliśmy się w stronę mostu na Wiśle i następnie do Ostromecka.
W Ostromecku skręciliśmy w kierunku Wałdowa Królewskiego gdzie spodziewaliśmy się już jazdy terenem. Okazało się, że byliśmy jednak w błędzie bo w między czasie wylano na całej długości drogi asfalt.
Przy drodze zobaczyliśmy jednak coś co wywołało nasze zdumienie. Średnio co 10-15m stał znak oznajmiający, że jedziemy ścieżką rowerową. Na całej długości drogi naliczyłem ich chyba z 30 ( a do Wałdowa jest tylko kilka kilometrów ). Po dojechaniu do Wałdowa zrobiliśmy mały przystanek bo musiałem się uporać z piszczącym zaciskiem hamulca przedniego.
Po regulacji ruszyliśmy dalej w kierunku Skudzewa a następnie na Zarośla Cienkie. W Zaroślach Cienkich zgubiliśmy się, nie wiedzieliśmy jak dalej jechać więc zapukałem do jednego z domów przy drodze. Dodam, ze była godzina 23 z groszami więc niespecjalnie ciekawa na pukanie do domów. Ale wyjścia nie było. Zapukałem i po dłuższej chwili usłyszałem kroki i siarczyste "ki chuj o tej godzinie przylazł" za drzwiami :D
Otworzył starszawy Pan, ubrany w same gacie i pokierował nas we właściwą stronę. Tak myśleliśmy, ale zamiast w czarnym Błocie znaleźliśmy się na szosie numer 80 w kierunku Torunia na wysokości Górska. Pojechaliśmy już więc dalej 80-tką.
Niestety kolega zaczął niedomagać bo jechał na rowerze bardziej przystosowanym do zjazdów niż na długie przejazdy. Jedna tarcza 32T z przodu nie pomagała w jeździe, a bujające zawieszenie (damper sprężyna beż żadnej blokady) dopełniło reszty. Nie wspomnę o piszczącym przeraźliwie napinaczu w rowerze kolegi który doprowadzał mnie do szału :D Jechaliśmy jakieś 14km/h, ze względu na kolana Daniela, które dostały za przeproszeniem "w pizdę" tak ostro, że nie dawał już rady (za krótka sztyca - rower pożyczony od kolegi Daniela). Z resztą moje kolana wcale nie były w lepszej kondycji.
Około godziny 00:30 dowlekliśmy się do Torunia zmarznięci i zmęczeni. Udaliśmy się więc na słynne hot-dogi za 1.99 (najtańsze w Toruniu ale mimo wszystko bardzo smaczne). Weszliśmy do lokalu razem z rowerami, pytając najpierw o zgodę. Nie było problemu, jak się później okazało strasznie nabrudziliśmy błotem pośniegowym, ale sprzedawczyni nie miała nic przeciwko bo i tak było nabrudzone wcześniej buciorami :P
Zjedliśmy po 3 hot-dogi, ugrzaliśmy się i Daniel zapragnął wracać. Ja nie miałem jeszcze na to ochoty więc powiedziałem mu, żeby jechał a ja go dogonię w połowie drogi. Ja chciałem się jeszcze porządnie ugrzać, bo byłem przemarznięty na maksa (było -10st C).
Daniel pojechał a ja siedziałem i gawędziłem ze sprzedawczynią. Po około półtorej godziny ruszyłem z kopyta aby dogonić Daniela. Utrzymywałem średnią około 30km/h więc doszedłem go już kawałek za Górskiem, czyli tak jak przewidywałem w połowie drogi.
Zatrzymaliśmy się na shellu i kupiliśmy coś do picia. Ja dopompowałem też przy okazji sobie opony do 3bar. Od razu zaczęło się lepiej jechać. Około godziny 3:30 dotarliśmy do Bydgoszczy i każdy z nas pojechał w kierunku swojego domu.Noc
© Łukasz Biedulski
Kategoria Dłuższe wyprawy
komentarze
A nazwa miejscowości taka zdradliwa;P