Pichulcowe wyprawy
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:220.43 km (w terenie 40.00 km; 18.15%)
Czas w ruchu:12:37
Średnia prędkość:17.47 km/h
Maksymalna prędkość:66.10 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:31.49 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Szalona, nocna wyprawa do Torunia.

Piątek, 28 stycznia 2011 | dodano: 30.01.2011

Dziś zachciało mi się pojechać gdzieś w dalszą traskę. Oczywiście jazda samemu to nie jest jazda więc zacząłem namawiać Danielastego. Z początku mieliśmy się tylko pokręcić po Dolinie śmierci ale ostatecznie udało mi się go namówić na nocny wypad do Torunia. Oczywiście chcieliśmy jechać terenem, bo rower Daniela jest wybitnie nie przystosowany do jazdy po szosie, mój z resztą też. opony 2.2 i pozycja na rowerze nie pomagają w szybkiej jeździe po szosie. Ruszyliśmy spod mojego domu około godziny 21:00 i skierowaliśmy się w stronę mostu na Wiśle i następnie do Ostromecka.

W Ostromecku skręciliśmy w kierunku Wałdowa Królewskiego gdzie spodziewaliśmy się już jazdy terenem. Okazało się, że byliśmy jednak w błędzie bo w między czasie wylano na całej długości drogi asfalt.

Przy drodze zobaczyliśmy jednak coś co wywołało nasze zdumienie. Średnio co 10-15m stał znak oznajmiający, że jedziemy ścieżką rowerową. Na całej długości drogi naliczyłem ich chyba z 30 ( a do Wałdowa jest tylko kilka kilometrów ). Po dojechaniu do Wałdowa zrobiliśmy mały przystanek bo musiałem się uporać z piszczącym zaciskiem hamulca przedniego.

Po regulacji ruszyliśmy dalej w kierunku Skudzewa a następnie na Zarośla Cienkie. W Zaroślach Cienkich zgubiliśmy się, nie wiedzieliśmy jak dalej jechać więc zapukałem do jednego z domów przy drodze. Dodam, ze była godzina 23 z groszami więc niespecjalnie ciekawa na pukanie do domów. Ale wyjścia nie było. Zapukałem i po dłuższej chwili usłyszałem kroki i siarczyste "ki chuj o tej godzinie przylazł" za drzwiami :D

Otworzył starszawy Pan, ubrany w same gacie i pokierował nas we właściwą stronę. Tak myśleliśmy, ale zamiast w czarnym Błocie znaleźliśmy się na szosie numer 80 w kierunku Torunia na wysokości Górska. Pojechaliśmy już więc dalej 80-tką.

Niestety kolega zaczął niedomagać bo jechał na rowerze bardziej przystosowanym do zjazdów niż na długie przejazdy. Jedna tarcza 32T z przodu nie pomagała w jeździe, a bujające zawieszenie (damper sprężyna beż żadnej blokady) dopełniło reszty. Nie wspomnę o piszczącym przeraźliwie napinaczu w rowerze kolegi który doprowadzał mnie do szału :D Jechaliśmy jakieś 14km/h, ze względu na kolana Daniela, które dostały za przeproszeniem "w pizdę" tak ostro, że nie dawał już rady (za krótka sztyca - rower pożyczony od kolegi Daniela). Z resztą moje kolana wcale nie były w lepszej kondycji.

Około godziny 00:30 dowlekliśmy się do Torunia zmarznięci i zmęczeni. Udaliśmy się więc na słynne hot-dogi za 1.99 (najtańsze w Toruniu ale mimo wszystko bardzo smaczne). Weszliśmy do lokalu razem z rowerami, pytając najpierw o zgodę. Nie było problemu, jak się później okazało strasznie nabrudziliśmy błotem pośniegowym, ale sprzedawczyni nie miała nic przeciwko bo i tak było nabrudzone wcześniej buciorami :P

Zjedliśmy po 3 hot-dogi, ugrzaliśmy się i Daniel zapragnął wracać. Ja nie miałem jeszcze na to ochoty więc powiedziałem mu, żeby jechał a ja go dogonię w połowie drogi. Ja chciałem się jeszcze porządnie ugrzać, bo byłem przemarznięty na maksa (było -10st C).

Daniel pojechał a ja siedziałem i gawędziłem ze sprzedawczynią. Po około półtorej godziny ruszyłem z kopyta aby dogonić Daniela. Utrzymywałem średnią około 30km/h więc doszedłem go już kawałek za Górskiem, czyli tak jak przewidywałem w połowie drogi.

Zatrzymaliśmy się na shellu i kupiliśmy coś do picia. Ja dopompowałem też przy okazji sobie opony do 3bar. Od razu zaczęło się lepiej jechać. Około godziny 3:30 dotarliśmy do Bydgoszczy i każdy z nas pojechał w kierunku swojego domu.

Noc © Łukasz Biedulski


Kategoria Dłuższe wyprawy

85 masa krytyczna

Piątek, 28 stycznia 2011 | dodano: 28.01.2011

Zimno, zimno i jeszcze raz zimno. Urwałem się w połowie masy bo już nochala nie czułem. Jeżdżenie bez kominiarki grozi odmrożeniami twarzy....


Kategoria Krótkie wycieczki, Masa Krytyczna

Załatwianie spraw

Poniedziałek, 24 stycznia 2011 | dodano: 25.01.2011


Kategoria Krótkie wycieczki

Pierwsza jazda na nowym foxie

Wtorek, 18 stycznia 2011 | dodano: 18.01.2011

Właśnie wróciłem i jestem po prostu wniebowzięty :D Tak jak tora wybierała liście, to ten fox wybiera ziarenka piasku. Przez przeszkody po prostu przepływa. Wjeżdżając na krawężnik w ogóle się nie czuje, że się na niego wjechało. To zupełni inna jakość w porównaniu do wszystkiego na czym do tej pory jeździłem. Nie bez powodu ten model ma świetne opinie na MTBR. Krótko mówiąc, zakup trafiony w 100% i warty każdej wydanej złotówki.

Nowy Fox © Pichulec


Kategoria Krótkie wycieczki

Nocny asfalt

Poniedziałek, 17 stycznia 2011 | dodano: 17.01.2011

Nocny asfalt z Danielastym. V-max na zjeździe w strzelcach górnych 66.10 km/h przy dużym wietrze w twarz. Czyli jest szansa bujnąć się ponad 70km/h przy sprzyjających warunkach :) Na końcu umyliśmy rowerki na Carmanie i rozjechaliśmy się do domów. Czas trochę pojeździć bo ostatnimi czasy przytyłem aż 4kg.


Kategoria Krótkie wycieczki

Dziurobranie

Sobota, 15 stycznia 2011 | dodano: 15.01.2011

Wybrałem się dziś do Centrumrowerowe.pl aby wprasować porządnie miski sterowe bo okazało się, że sprzedawca ramy krzywo je nabił. Zapewne napierdalał młotkiem bo miska była lekko skrzywiona w jednym miejscu... Jazda możliwa tylko ulicami, na chodnikach nadal lód. Oczywiście musiałem uskuteczniać slalom pomiędzy wszędobylskimi dziurami na jezdniach. Jednym słowem masakra. Aż dziw, że nikt na mnie nie trąbił jak jechałem środkiem drogi... no może jeden burak w starym BMW ale takich to się nie traktuje poważnie :) Ciężko się jechało bo pod wiatr ale za to powrót był ekspresowy :)


Kategoria Krótkie wycieczki

Idzie nowe..... :)

Piątek, 14 stycznia 2011 | dodano: 14.01.2011

Nowy nabytek © Pichulec


Kategoria Nierowerowe

Pierwsza jazda w 2011 roku

Piątek, 7 stycznia 2011 | dodano: 07.01.2011

Dziś wybrałem się z kolegą w poszukiwaniu tokarza. Trzeba było dotoczyć tuleje do dampera dla kolegi żeby mógł w końcu zamontować swój nowy nabytek :) Dotoczenie kosztowało 20zł a na allegro za tulejki wołają sobie 80zł za komplet, istne złodziejstwo... Odwilż jest dzisiaj straszna, kałuży co nie miara!! Jazda jak po szkle bo pod wodą jeszcze sporo lodu. Po dotoczeniu tulejek podskoczyłem jeszcze do banku i na myjkę ciśnieniową aby w końcu umyć rower z soli.


Kategoria Krótkie wycieczki