Pichulcowe wyprawy

Błotne szaleństwa i ognisko niedaleko Chełmszczonki

Niedziela, 6 marca 2011 | dodano: 07.03.2011

Wybrałem się dziś z kolegami na przejażdżkę w kierunku Gądecza pojechaliśmy obejrzeć jaskinię Bajka. Umówiliśmy się wszyscy na końcowym przystanku autobusu lini 69 w Fordonie. O godzinie 12:00 ruszyliśmy, niestety pod wiatr. Wiało niemiłosiernie, około 20km/h prosto w twarz co nie pozwalało nam rozwinąć prędkości wyższej niż 22km/h.

Po dojechaniu do Gądecza skierowaliśmy się w stronę jaskini. Niestety tym razem wejść się tam nie dało bo teren był błotnisty a wspinanie się w butach spd po błocie do łatwych nie należy. Rzekłbym, że jest praktycznie niemożliwe.

Następnie ruszyliśmy szukać miejsca na ognisko. Przejechaliśmy przez szosę i skierowaliśmy się skrajem pola w kierunku linii pobliskich drzew. Nie był to najlepszy pomysł bo droga, którą jechaliśmy była jednym wielkim bajorem błota. Gdy droga skończyła się, skierowałem się na zaśnieżony jeszcze odcinek pola, udało się przejechać bez najmniejszego problemu, śnieg był twardy.

Po dotarciu na miejsce gdzie chcieliśmy zrobić ognisko, okazało się, że to nie zbyt trafione miejsce. Wszędzie było tyle błota, że ciężko było nawet chodzić. Stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i ruszyliśmy z powrotem szukać innego miejsca.

Kolejna miejscówka była jeszcze gorsza od poprzedniej. Dosłownie tonęliśmy w błocie podchodząc pod górę na której szczycie chcieliśmy w końcu zrobić to ognisko. Po dotarciu na szczyt okazało się, że nie ma możliwości rozpalenia tam ognia... Postanowiliśmy więc cofnąć się trochę w dół, gdzie widzieliśmy wcześniej jakąś polanę.

W końcu strzał w dziesiątkę. Zmęczenia ale szczęśliwi przystąpiliśmy do zbierania opału i rozpalania ogniska. Po 15 minutach mogliśmy już smażyć kiełbachę :) Po najedzeniu się zgasiliśmy ognisko przysypując je leżącym jeszcze gdzie nie-gdzie śniegiem i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Nasze rowery wyglądały jak kostka błota :D Przerzutki przedniej nie było widać, całe tylne zawieszenie było jedną wielką kostką błota :D Nie wspomnę o oponach, które zamiast szerokości 2.2 miały chyba z 4 :D

Po powrocie do fordonu ruszyliśmy od razu w kierunku myjki ciśnieniowej. Tam, niespodzianka, kolejka około 10 aut. Stwierdziłem, że nie będe tyle czekał i podjechałem do pierwszego kierowcy w kolejce i poprosiłem aby nas przepuścił. Powiedziałem, że rowery umyjemy szybko. Niestety były tak zabłocone, że szybko się nie dało :D Nawet karcher ledwo co dawał rade spłukać glinę z naszych maszyn :D Po umyciu rowerów rozjechaliśmy się do swoich domów.

Toxic 5kg cięższy © Pichulec


Ja i Panf4 © Pichulec


Gdzie się podziała moja przerzutka? :D © Pichulec


Gdzie jest wahacz? :D © Pichulec


Opony 4 cale :D © Pichulec


Ja i Panf4 © Pichulec


Ognisko © Pichulec


Ognisko © Pichulec


Nasza ekipa © Pichulec


Michu i Panf4 © Pichulec


Michu © Pichulec


Ja i Michu © Pichulec


Butki się ubrudziły? :D © Pichulec


Ja i moja błotnista maszyna :P © Pichulec


Schwinn Danielastego © Pichulec


Merida Panf4 © Pichulec


Michu i kawał lodu :P © Pichulec


Panf4 i jego Medzia © Pichulec


Ognisko CD.. © Pichulec


Błocko © Pichulec


Ognisko © Pichulec


Mój toksyczny przyjaciel © Pichulec


Kategoria Krótkie wycieczki


komentarze
kundello21
| 08:45 wtorek, 8 marca 2011 | linkuj Super ognicho:)
Widzę że ekipa fullasta... z taką jest jazda:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!