Pichulcowe wyprawy

Wyprawa na kaszuby - Wieżyca

Sobota, 20 listopada 2010 | dodano: 21.11.2010

Parę dni temu powstał plan aby pojechać na Kaszuby do Wieżycy wyszaleć się na rowerku na tamtejszych stokach. Plan został dziś wprowadzony w życie. O godzinie 6:00 rano pobudka. Zrobiłem sobie śniadanko - pyszny makaronik z sosem, następnie zacząłem się przygotowywać do wyjazdu.

Jako, że miało być dość chłodno bo około 5 stopni ubrałem się dość ciepło. W Bydgoszczy niestety padało ale na miejscu miało nie być deszczu. Jak się później okazało, prognostycy się pomylili. O godzinie 8:00 nadjechał mój znajomy. Zapakowaliśmy mój rower do samochodu i ruszyliśmy. Około godziny 10:40 byliśmy już na miejscu. Wjechaliśmy na Wieżycę i na początek weszłem na wieże widokową aby popodziwiać widoki a znajomy pilnował rowerków co by nam naszych maszyn nikt nie zakosił. Las na około był osnuty niesamowicie gęstą mgłą i niewiele było widać. Mimo wszystko krajobrazy były świetne. Drzewa osnute mgłą mają taki tajemniczy klimat.

Mgła © Pichulec


Na wieży CD.. © Pichulec


Na wieży widokowej w Wieżycy © Pichulec


Tak wygląda sama wieża widokowa

Wieża widokowa w Wieżycy © Pichulec


Wysoko © Pichulec


Wysoko © Pichulec


Oczywiście nie omieszkaliśmy sobie zrobić pod nią fotek :P

Niedaleko Wieży © Pichulec


Niedaleko wieży © Pichulec


Po zwiedzaniu wieży nadszedł czas na samą jazdę. Luke wskazał mi zjazd w dół który był przykryty grubą warstwą liści. Oczywiście nie miałem czerwonego pojęcia co się pod nimi kryło więc pierwszy zjazd pokonałem troszkę asekuracyjnie. Z następnymi poszedłem już na całość. Tutaj można obejrzeć jak wygląda ten zjazd w moim wykonaniu :P



W międzyczasie zaczęło niestety padać więc pojechaliśmy się trochę wysuszyć w samochodzie. Po wysuszeniu ubrań znów ruszyliśmy na wieżycę. Tym razem ja wybrałem ścieżkę. Jak się po chwili okazało, ścieżka prowadziła donikąd a zawalona była konarami drzew po wycince. Mimo wszystko kawałek, który pokonaliśmy był mega hardcorowy. Aż dziw, że nic mi się nie wkręciło w napęd :D O ilości błota już nie wspomnę :P Ostatni zjazd to znów ścieżka po której zjechaliśmy po raz pierwszy. Pojechałem go na pełnym gazie prawie się wyglebiając. Kolega nie był lepszy bo prawie spadł z urwiska na zakręcie. A niskie to te zbocza nie były. Wieżyca ma 328m wysokości. Gdy deszcz się nasilił i nie chciał przestać padać postanowiliśmy wracać. W domku byłem około godziny 18:00. Jak dla mnie wyprawa rewelacja mimo, że nie trafiliśmy z pogodą. Trzeba to kiedyś powtórzyć. Ps. rower jest tak ubłocony, że bez karchera się nie obejdzie :P

Więcej zdjęć

Rozpakowywanie sprzętu © Pichulec


Pod Wieżycą © Pichulec


Piękny rower co nie??

Marin © Pichulec


Luke na swoim bike-u © Pichulec


Kategoria Krótkie wycieczki


komentarze
pichulec
| 17:44 czwartek, 25 listopada 2010 | linkuj Nom trzeba trzeba :)
luke_ | 11:50 czwartek, 25 listopada 2010 | linkuj Fajnie wygląda to wszystko we mgle :)
Trzeba to zdecydowanie powtórzyć jeszcze :)
flash
| 08:23 środa, 24 listopada 2010 | linkuj Oooo, jak ostatnio byłem na wieży, na Wieżycy, to nie było tych tabliczek :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!