Pichulcowe wyprawy

Wielka woda nadchodzi - dzień pełen wrażeń

Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 24.05.2010

Zalana szosa © Pichulec


Dzisiejszy dzień okazał się jednym z najbardziej obfitującym w wydarzenia w całej mojej rowerowej karierze. Rano około godziny 9:00 wyruszyłem z domu w kierunku Galerii Pomorskiej w celu wzięcia udziału w Rajdzie organizowanym przez Rowerową Brzozę i Galerię. Około godziny 10:00 dotarłem na miejsce. Po przyjeździe przywitał mnie kolega którego znałem tylko z forum masy krytycznej, Danielasty. Pogadaliśmy sobie i nadszedł czas aby odebrać numery startowe. W oczekiwaniu na start rajdu podjechaliśmy sobie do Centrumrowerowe.pl pooglądać sprzęt.

Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


Rajd Galerii Pomorskiej © Pichulec


O godzinie 12:00 ruszył rajd. Trasa biegła od Galerii do starego rynku a następnie do Myślęcinka. Jak się później dowiedzieliśmy wystartowało prawie 800 osób. Na mecie, jak to zwykle bywa w rajdach organizowanych przez Rowerową Brzozę otrzymaliśmy darmowy poczęstunek i napoje. Było od wyboru do koloru. Drożdżówki, banany, wafelki, woda. Po najedzeniu się do syta padł mój pomysł aby pojechać do Koronowa. Danielasty zgodził się praktycznie bez wahania. Po zabraniu zapasu wafelków (darmowych oczywiście) ruszyliśmy hippiczną do góry w kierunku Niemcza. Droga do Koronowa została przez nas pokonana niezwykle szybko i znaleźliśmy się w centrum miasta już po niecałej godzinie. Podczas posiłku, który spożywaliśmy siedząc sobie na ławeczce na rynku przyburzyło do nas jakichś dwóch żuli siedzących na ławce obok ale nie zwróciliśmy na nich uwagi. Po chwili dołączyła do nich grupka wyrostków, na oko 16-18 lat i usłyszeliśmy komentarz "ty Józek nie chcesz kupić roweru??" Oczywiście komentarz padł z ust wyrostków i dotyczył zapewne naszych rowerów. Skończyliśmy jeść i nieśpiesznie (niewzruszeni ich tekstami) ruszyliśmy w drogę powrotną do Bydgoszczy. Dodam, że po drodze przebiegł nam czarny kot. Jak się później okazało, pech się sprawdził. Kawałek za Koronowem stanęliśmy na stacji benzynowej aby podpompować koła.

Ja © Pichulec


Pompujemy © Pichulec


Postanowiliśmy jechać przez Kotomierz i Trzęsacz a następnie Strzelce Dolne. Przed kotomierzem zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek.

Odpoczynek © Pichulec


Następnie ruszyliśmy dalej. Po dotarciu do Trzęsacza zjechaliśmy sobie z góry i po ujechaniu około kilometra, natura zaskoczyła nas niespodzianką. Mianowicie Wisła płynęła sobie po szosie którą jechaliśmy!!! Tak tak, zobaczcie sami

Gapie © Pichulec


Gapie © Pichulec


Pół kilometra wcześniej rzeka płynęła już kilka metrów obok szosy.

Wisła pare metrów od szosy © Pichulec


Oczywiście nie omieszkaliśmy pojeździć sobie po Wiśle.

Jazda po szosie zalanej wisłą © Pichulec


Jako, że do strzelec dolnych przejechać się nie dało postanowiliśmy pojechać górą, czarnym szlakiem. Po wjechaniu na górę źle skręciliśmy i dotarliśmy do prywatnej posesji. Dalszej drogi nie było. Podjechałem do bramy aby zapytać właściciela którędy jechać i stała się rzecz co najmniej nieoczekiwana. Mianowicie stanąłem tak z rowerem, że przednie koło było bardzo blisko bramy wejściowej do posesji (brama miała szerokie prześwity między prętami) i moje koło zaatakował brutalnie czarny pies właściciela posesji. Oczywiście po chwili usłyszałem tylko pssssst i opona sflaczała. Pies okazał się prawdziwym bydlakiem, który pewnie odgryzł by mi głowę gdybym wszedł na jego teren. Wyrywał się tak, że bałem się, że przeciśnie się przez szpary pomiędzy prętami w bramie....

Przegryziona przez psa dętka © Pichulec


K...wa mać zakląłem i zawołałem właściciela pytając czy nie ma gdzieś zapasowej dętki, bo swojej oczywiście nie miałem... Łatek też nie. Okazało się, że miał dętkę ale.... Ale wentyl puszczał powietrze więc okazała się bezużyteczna.

Nowa dętka z uszkodzonym wentylem, jak pech to pech © Pichulec


Postanowiłem więc zapytać ludzi w okolicy o dętkę lub łatki. Założyłem z powrotem koło i zeszliśmy z powrotem na dół. W pierwszym domostwie nikogo nie było. W drugim mieliśmy więcej szczęścia. Gospodarz, który okazał się bardzo serdecznym człowiekiem poratował mnie łatką i nawet pomógł ją przykleić. Dodam, że miał tylko jedną rękę a radził sobie wyjątkowo sprawnie. Jego córki ze zdziwieniem się nam przyglądały :P Całe szczęście, że dziura w dętce była tylko jedna. Założyłem koło, napompowałem. Okazało się, że powietrze nie ucieka :) Wszystko cacy można jechać.

Pompujemy © Pichulec


Gospodarz wytłumaczył nam dokładnie którędy jechać aby dotrzeć do Strzelec Górnych. Na odchodne poprosiłem o jeszcze jedną łatkę na zapas bo nigdy nie wiadomo co się stanie. Ruszyliśmy ponownie. Po wjechaniu na górę jeszcze jedna fotka.

Zalane tereny © Pichulec


Teraz już bez większych przygód dojechaliśmy do Bydgoszczy. Pojechaliśmy jeszcze do starego Fordonu zobaczyć jak wygląda stan wód. A więc wygląda nie za dobrze. Woda jest już prawie na wysokości wału.

Wisła puka do bram Bydgoszczy © Pichulec


Ogródki działkowe w starym Fordonie są już zalane. Woda cały czas szybko się podnosi. Mijając most na Wiśle zobaczyliśmy całą masę gapiów (na moście) , policji, straży i innych służb. Czas do domu. W drodze do domu nastąpiło oberwanie chmury. Ludzie na moście na pewno przemokli do suchej nitki. Oglądanie kosztuje :P My nie zmokliśmy bo schroniliśmy się pod domem pewnych ludzi. Postaliśmy 5 minut czekając aż przestanie padać i nagle otworzyły się drzwi i wyszedł właściciel domu. Okazało się, że jego pies nas wyniuchał pod drzwiami :D Po dzisiejszej wpadce z psem nie za bardzo miałem w stosunku do tych czworonogów nastawienie ale jak zobaczyłem tego "cielaczka" to mi się humor poprawił. Piesio to bernardyn, w dodatku wielki jak krowa!!! :D Pogadaliśmy chwilkę z właścicielem i ruszyliśmy już bez przygód do domów.


Kategoria Dłuższe wyprawy


komentarze
pichulec
| 12:35 poniedziałek, 24 maja 2010 | linkuj Dziki, jak sku...... Prawdziwa bestia. Oj nie chciałbym stanąć z nim oko w oko heh.
kundello21
| 12:30 poniedziałek, 24 maja 2010 | linkuj Faktycznie dzień pełen wrażeń:) Dziki ten pies że koło ugryzł...
Wisła wylewa, a pogoda taka piękna. Zdawałoby się że powinno być sucho, a tu taka niemiła niespodzianka...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!