Nowy rekord długości jednorazowego przejazdu
-
DST
160.58km
-
Teren
10.00km
-
Czas
08:09
-
VAVG
19.70km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Podjazdy
340m
-
Sprzęt No Saint Urian - już nieistniejący
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy wyjazd został przeze mnie dokładnie zaplanowany. Z Karolem umawiałem się na tę trasę już na poprzedniej wycieczce. Około godziny 15:00 Karol stawił się u mnie pod blokiem gotów do drogi.
Jako, że przygotowany byłem bardzo dobrze przedstawiłem Karolowi plan wyjazdu (wydrukowane mapy google - oj przydały się przydały :) ). Około 15:15 ruszyliśmy, jadąc w stronę Jarużyna. Jak zwykle górka Jarużyńska dość męcząca ale spokojnie powolutku podjechaliśmy. Następnie trasa wiodła podobnie jak w poprzednim wyjeździe czyli - Strzelce górne - Nekla - Kotomierz. Na tym podobieństwa się skończyły.
W Kotomierzu zastała nas mega ulewa którą widzieliśmy już jakieś 5km wcześniej ale niestety nie dało się jej ominąć. Całe szczęście, że aparat i telefon miałem dość głęboko schowane bo przemokłyby do suchego scalaka :D Zatrzymaliśmy się przy mini markecie w Kotomierzu. Po krótkich zakupach, zjedzeniu po połowie czekolady, pączka i napiciu się napoju izotonicznego ruszyliśmy dalej. Kierunek na Wudzynek, Pruszcz, Gołuszyce, Gawroniec, Plewno, Drzycim, Żur, Osie.
W Osiu, krótki postój na zakupy i kolejna zakupiona czekolada. Po zakupach ruszyliśmy do Tlenia. Na miejsce dojechaliśmy już prawie o zmroku. Na początku szukaliśmy sklepu w którym dałoby się zapłacić kartą. Niestety jedyny sklep w okolicy (nocny) nie dawał takich możliwości, dodatkowo towarzystwo przebywające w pobliżu nie sprzyjało dłuższemu pobytowi.
Pojechaliśmy więc do zajazdu który był praktycznie na samym wjeździe do miejscowości (minęliśmy go wcześniej). Tutaj uzupełniliśmy zapasy energii, jedząc do końca czekolady, wafelki, ciastka, wypiliśmy resztę izotoników. Jako, że skończyły nam się napoje energetyczne a mieliśmy jeszcze tabletki do rozpuszczania poprosiłem kelnerkę z zajazdu aby przegotowała nam wodę. Zgodziła, się bez wahania :) Mój dar przekonywania nie ma sobie równych :P W między czasie poprosiłem pewnego jegomościa aby cyknął nam fotkę :) Mając już wodę rozpuściliśmy w niej tabletki energetyzujące z biedronki :p Tanie bo tanie ale muszę przyznać, że dały radę.
Powrót tą samą drogą, którą jechaliśmy wcześniej. W Osiu jeszcze wizyta na stacji benzynowej i małe zakupy. Kolejny izotonik do kolekcji i dwa snickersy. Notabene snickersy dostaliśmy w gratisie za co bardzo serdecznie obsłudze stacji dziękujemy :D (zapomnieli policzyć :P ) Tyle czekolad, wafelków, izotoników które dziś zjadłem i wypiłem mogło by zasilić małą grupę kolarzy :D
Ruszyliśmy w drogę powrotną. Oczywiście ciemno jak w d....pie ale moja lampa samoróbka jest nie od parady. Nie było zmiłuj się dla kierowców, którzy jechali z naprzeciwka na światłach drogowych i nie raczyli ich zmienić na mijania. Odpłacałem im pięknym za nadobne. Musze jednak przyznać, że były to sporadyczne przypadki. Około 95% kierowców, którzy jechali z naprzeciwka zmieniali światła drogowe na mijania już jakieś pół kilometra od nas :) To cieszy. Czarne owce, które się nie dostosowały dostawały po oczach :P
W Pruszczu odbiliśmy na Wałdowo i następnie polną drogą dotarliśmy do Niewieścina. Po krótkiej jeździe szosą Gdańską dotarliśmy na stację benzynową Shella gdzie stały 3 tiry z wielkimi konstrukcjami na naczepach o długości przekraczającej wszelkie wyobrażenie. Okazało się, że wiozą elementy dachu stadionu Baltic Arena Gdańska budowanego na Euro 2012. Czyli coś tam jednak robią żeby zdążyć ;)
Po krótkim odpoczynku i wypiciu kolejnego izotonika, który kupiliśmy na stacji w Osiu i zjedzeniu hotdoga z Shella za 5zł (sic) ruszyliśmy do Trzeciewca, gdzie postanowiliśmy zrobić sobie fotę pod największym masztem radiowo telewizyjnym w regionie :)
Po zrobieniu zdjęcia ruszyliśmy przez Dobrcz, Borówno, Neklę, Strzelce górne, Jarużyn do Bydgoszczy. Odwiozłem jeszcze Karola do jego kuzyna. Po drodze niestety Karol lekko zajechał mi drogę.... Zdążyłem wyhamować ale niestety nie zdążyłem się już wypiąć z SPD :( Skończyło się to glebą. Bilans?? Kolano całe ale niestety spodnie za 150zł przetarte :( Niepowetowana strata...
W tym momencie ruszyłem już do domu. Jako, że brakowało mi jeszcze jakieś 6-7 km do pobicia rekordu jednorazowego przejazdu, zrobiłem 3 rundy w około osiedla i dopiero zawitałem do domu. Godzina 2:20 w nocy, czas najwyższy :) To tyle, zdjęcia z wypadu i mapka trasy poniżej.W Nekli
© PichulecW Nekli
© PichulecNa skrzyzowaniu niedaleko Osie
© PichulecW zajeździe w Tleniu
© PichulecElementy stadionu Baltic Arena Gdańsk budowanego na Euro 2012
© PichulecTir z elementami stadionu
© PichulecW Trzeciewcu pod najwyższym masztem radiowo telewizyjnym w okolicy
© Pichulec
Kategoria Dłuższe wyprawy
komentarze
co do snickersów, tak naprawdę to one energii niewiele dają zwykła kanapka z serem znacznie lepiej się sprawdza - przynajmniej w moim przypadku
Pichu tylko jedno mam pytanie, dlaczego jechaliście w nocy ?
brr... nie było Wam zimno w nocy?